i nieużytych, zajadle starających się prześcignąć mężczyzn w śmiganiu kielnią. Klęły źle wypalaną cegłę, gdyż łatwo się kruszyła. Gęsto było od jobów i takich maci. Zaprawę do pudła nosiłek nakładała pokaźną szuflą Tatiana, chociaż krzepka, stękająca z utrudzenia pod koniec dniówki. Łarysa taszczyła cegłę w stojaku na grzbiecie, parciane pasy wpijały się w jej ramiona, gdy szła na rusztowania zgarbiwszy się pod ładunkiem. Nikt nie obijał się na budowie, wszyscy tyrali, Nowe Depo powstawało z zajadłości, potu i znoju.<br>Chudły, gdyż kiepska strawa z kotła starczała ledwo na podtrzymanie sił. Przy robocie Ziuta wciąż czuła się głodna i gdy tylko mogła, pogryzała