się i szepnął: <page nr=143> - Nie ma potrzeby. Spokojnie. O tej godzinie przychodzi tu sama bardzo skromna klientela.<br>Wtedy to właśnie podszedł do nas sekretarz.<br>- Ksiądz Ducci przeprasza panów za czekanie i prosi do siebie.<br>Weszliśmy. Pokój piękny, jasny, ogromny, mahonie. Ksiądz średniego wzrostu, przystojny, młody. Oczy niebieskie, bystre. Spojrzenie przenikliwe, skierowane wprost na człowieka, bez tego unikania cudzego wzroku, co zauważyłem u księdza de Vos. Głos dźwięczny, przyjemny, stanowczy, a zarazem jakby pobłażliwy.<br>- Żadnych telefonów. Absolutnie. Póki nie skończę z panami.<br>Ale zaledwie padło to polecenie, dzwonek. Rozmowa dłuższa. Potem jeszcze jedna i druga. Tak że rozkaz rozkazem, najpewniej tylko przez uprzejmość