do domu</><br><br><intro><q>To się pospiesz, bo nie zdążą dojechać. Zanim się dodzwonisz, ja już będę w domu!</> - roześmiał się cynicznie Mirosław S. i sztywno, wyraźnie starając się pokazać, że się nie chwieje, podszedł do drzwi. Już w progu odwrócił się i powiedział do stojącego w przedpokoju brata: <q>- Widzisz, braciszku, jaka wredna baba z niej po tylu latach wylazła? Przecież nie mogę jej ustąpić, bo inaczej to by mi na głowę wlazła...</></><br>Ryszard S. zatelefonował ze swoim zaproszeniem w najmniej pożądanym czasie. Tego dnia Danuta S. wróciła z pracy bardzo zmęczona i jedyne, o czym marzyła, to fotel, lektura czegokolwiek i całkowite