Typ tekstu: Książka
Autor: Szpotański Janusz
Tytuł: Zebrane utwory poetyckie
Rok wydania: 1990
Rok powstania: 1977
Sił nie ma odciąć się od cyca...
a zresztą, kogóż to zachwyca?
Więc zamiast działać gnuśniał błogo...
Wiele kosztować mogło to go.
Na szczęście zetknął się z upiorem
i się obudził w samą porę.

Już gniewem płoną oczka małe.
Już groźnie łypią na Deptałę,
już pierś mu wzdyma oburzenie
na wredne, chamskie to nasienie.

Myśląc, że bonza wciąż łaskawszy,
Deptała, się nie rozeznawszy,
o swojej krzywdzie zaczął właśnie.
A Szmaciak nagle jak nie wrzaśnie:
Czego tu skamlesz, ty ladaco?!
I tak za wiele tobie płacą!
Znam ja was dobrze, obiboki,
wy, socjalizmu gonokoki!
Bo tylko syf się wielki szerzy
z waszej
Sił nie ma odciąć się od cyca...<br>a zresztą, kogóż to zachwyca?<br>Więc zamiast działać gnuśniał błogo...<br>Wiele kosztować mogło to go.<br>Na szczęście zetknął się z upiorem<br>i się obudził w samą porę.<br><br>Już gniewem płoną oczka małe.<br>Już groźnie łypią na Deptałę,<br>już pierś mu wzdyma oburzenie<br>na wredne, chamskie to nasienie.<br><br>Myśląc, że bonza wciąż łaskawszy,<br>Deptała, się nie rozeznawszy,<br>o swojej krzywdzie zaczął właśnie.<br>A Szmaciak nagle jak nie wrzaśnie:<br>Czego tu skamlesz, ty ladaco?!<br>I tak za wiele tobie płacą!<br>Znam ja was dobrze, obiboki,<br>wy, socjalizmu gonokoki!<br>Bo tylko syf się wielki szerzy<br>z waszej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego