Typ tekstu: Książka
Autor: Filar Alfons
Tytuł: Śladami tatrzańskich kurierów
Rok: 1995
do pani.
Agnieszka Marusarzowa, żegnając się ze swymi gośćmi,
miała pogodny wyraz twarzy, ale dziwnie mrużyła oczy,
zażenowana łzami, które cisnęły się spod powiek.
Gdy wyszli na podwórko, było zupełnie ciemno. Spojrzeli
na Tatry, które już gdzieniegdzie w wyższych partiach bieliły
się śniegiem.
Wędrowali z ojczystego kraju na obczyznę. Czy wrócą?
Któż to mógł przewidzieć? Na razie uważali się za szczęśliwców.
Gdy inni poszli do niewoli, im udało się ukryć.
Szli Doliną Strążyską w górę, Staszek nadawał tempo. Po
paru godzinach byli na Czerwonych Wierchach. Śnieg tu już
leżał grubą warstwą, brnęli teraz z trudem, Co jakiś czas
przystawali, posilali się
do pani.<br> Agnieszka Marusarzowa, żegnając się ze swymi gośćmi,<br>miała pogodny wyraz twarzy, ale dziwnie mrużyła oczy,<br>zażenowana łzami, które cisnęły się spod powiek.<br> Gdy wyszli na podwórko, było zupełnie ciemno. Spojrzeli<br>na Tatry, które już gdzieniegdzie w wyższych partiach bieliły<br>się śniegiem.<br> Wędrowali z ojczystego kraju na obczyznę. Czy wrócą?<br>Któż to mógł przewidzieć? Na razie uważali się za szczęśliwców.<br>Gdy inni poszli do niewoli, im udało się ukryć.<br> Szli Doliną Strążyską w górę, Staszek nadawał tempo. Po<br>paru godzinach byli na Czerwonych Wierchach. Śnieg tu już<br>leżał grubą warstwą, brnęli teraz z trudem, Co jakiś czas<br>przystawali, posilali się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego