trochę nie przypominał tego przystojnego faceta, który zaledwie kilka lat wcześniej czarował kobiety swoja elegancja i klasa. Przestał rozpoznawać twarze, sufit stał się dla niego magicznym telewizorem, w którym wyświetlano sceny z jego życia. Po kilku tygodniach pozostały już tylko szklane oczy, patrzące gdzieś przez sufit, dach, przez niebo, na wskroś, przez cały kosmos, prosto w twarz Pana Boga, prosto w inny czas i w inny świat, tam gdzie żadne z nas, siadających przy jego łóżku, nie umiało zajrzeć, tam gdzie wkrótce miał pójść. <br><page nr=95> Pamiętam, jak przez kolejne tygodnie po pogrzebie chodziłyśmy z mama na cmentarz sprzątać jego grób, załatwiać kamieniarza