Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
księżyc sączył przez okno coraz to piękniejszą, coraz hojniejszą poświatę ze srebra.
Wtedy przypomniał sobie Paweł Duda dziwne zdarzenie, dawne, sprzed ćwierci wieku chyba. Działo się to w kopalni, kiedy Paweł pracował na dole jako maszynista i prowadził lokomotywkę ciągnącą wózki z węglem. W zdarzeniu owym występowała również lampa. Wielka, wspaniała, miedziana, jaką tylko dojrzeć można w mroku kopalni.
Umyślił teraz opowiedzieć to zdarzenie choremu wnuczkowi. Może chłopiec zasłucha się i zaśnie?...
- No, Pietrek - rzekł - legnij se wygodnie, a słuchaj dobrze, co ci powiem. Jak się zaciekawisz a uspokoisz, to i senność prędzej przyjdzie.
- A o czym będziecie rozprawiać, starzyku? - spytało
księżyc sączył przez okno coraz to piękniejszą, coraz hojniejszą poświatę ze srebra. <br>Wtedy przypomniał sobie Paweł Duda dziwne zdarzenie, dawne, sprzed ćwierci wieku chyba. Działo się to w kopalni, kiedy Paweł pracował na dole jako maszynista i prowadził lokomotywkę ciągnącą wózki z węglem. W zdarzeniu owym występowała również lampa. Wielka, wspaniała, miedziana, jaką tylko dojrzeć można w mroku kopalni. <br>Umyślił teraz opowiedzieć to zdarzenie choremu wnuczkowi. Może chłopiec zasłucha się i zaśnie?... <br>- No, Pietrek - rzekł - legnij se wygodnie, a słuchaj dobrze, co ci powiem. Jak się zaciekawisz a uspokoisz, to i senność prędzej przyjdzie.<br> - A o czym będziecie rozprawiać, starzyku? - spytało
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego