jako quasi-towarzyska gra form, zmyślna kombinatoryka powiedzeń, fabuł i zachowań. Tutaj zdaje się aktywnością przykrą, może bolesną... ale przede wszystkim niedorzeczną, groteskową, absurdalną. Powstaje ze "zwichnięcia, skrętu, kiksu psychicznego" albo też z <q>"chimery, złudy, mrzonki, fikcji, bzdury"</> (F 180). Gorzej, słowa rodzą się i łączą niejako automatycznie, na zasadzie współbrzmień bardziej niż znaczeń: po "męce półinteligentów", stosunkowo zrozumiałej, pojawia się "męka nieinteligentów" i wreszcie "męczarnia inteligentów", a w końcu nawet <q>"hipomaniakalna męka hipomaniakalna"</>, przykład bezradnego, ogłupiałego powtórzenia (F 181)... Każda przedmowa jest samoprezentacją pisarza. W tej Gombrowicz prowokacyjnie próbuje, dokąd może się posunąć, tworząc na granicy bzdury, nonsensu, czyhającej zewsząd