Typ tekstu: Książka
Autor: Krawczyk Piotr
Tytuł: Plamka światła
Rok: 1997
przypominającego żadnego znanego stworzenia, psa czy kota. Za duże
było na szczura czy jeża. I zbyt kanciaste.
Bardziej usłyszała, niż zobaczyła, jak zatrzymało się na półpiętrze,
ciężko sapiąc. Oddech był dziwny, do niczego niepodobny. Kojarzył jej
się z przesypywaniem piasku ze szklanki do szklanki.
Nie czuła lęku. Raczej litość i współczucie. Odczekała chwilę i kiedy
postanowiła zejść te kilka stopni i przyjrzeć się z bliska, co to
takiego, spostrzegła, że stworzenie podjęło dalszy trud. A gdy ujrzała,
w jaki sposób pokonuje kolejne stopnie, zupełnie zbaraniała.
Nie wiedziała, co to w ogóle jest. Nie potrafiła przypisać z trudem
dostrzeganych zarysów żadnemu znanemu
przypominającego żadnego znanego stworzenia, psa czy kota. Za duże<br>było na szczura czy jeża. I zbyt kanciaste.<br> Bardziej usłyszała, niż zobaczyła, jak zatrzymało się na półpiętrze,<br>ciężko sapiąc. Oddech był dziwny, do niczego niepodobny. Kojarzył jej<br>się z przesypywaniem piasku ze szklanki do szklanki.<br> Nie czuła lęku. Raczej litość i współczucie. Odczekała chwilę i kiedy<br>postanowiła zejść te kilka stopni i przyjrzeć się z bliska, co to<br>takiego, spostrzegła, że stworzenie podjęło dalszy trud. A gdy ujrzała,<br>w jaki sposób pokonuje kolejne stopnie, zupełnie zbaraniała.<br> Nie wiedziała, co to w ogóle jest. Nie potrafiła przypisać z trudem<br>dostrzeganych zarysów żadnemu znanemu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego