wtedy wrogość wobec zbyt już antygreckiej, wschodniej sekty wydaje się dzisiaj usprawiedliwiona. Pewien temperament, pewien zakrój intelektualny <page nr=265> przyciągnęłyby mnie, gdybym żył w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, raczej do gnostyków niż do chrześcijan, z ich moralistyką, już zmieniającą się w moralistyczną retorykę. A jednak zwycięstwo miało należeć do prostaczków, nie do ich współzawodników o starannie kształconym umyśle, i samo narzuca się tutaj porównanie do ziarna, które musi trafić w czarną ziemię, żeby wydać plony. Rozmyślając nad tym zejściem o stopień czy wiele stopni niżej (bo męczeństwo dobrowolnie przyjęte przez wielu wyznawców nie obala, moim zdaniem, tego wzoru), dotykamy tajemnicy Historii. Chrześcijaństwo rzadko nawet