potoczył .się po trotuarze. Ale tutaj, w pokoju, właśnie przerwały ciszę czyjeś wzdychania, coś skrzypiało, jak gdyby ciało ugniatało sprężyny. Przy tym wzmagało się sapanie ludzkiego oddechu.<br>"Psiakrew, tyle o tym było gadania, a ten swoje robi, nie może się wstrzymać" - pomyślał Lucjan. Natychmiast jednak przypomniał sobie pewien poranek i wstrząsnął się od wstydu i wstrętu. <page nr=250> Nakrył uszy kołdrą, aby nie słyszeć wyraźnych już jęków Bednarczyka.<br>Bardzo późno wrócił Dziadzia. Zwierzał się jeszcze Lucjanowi ze swych zamierzeń, właśnie niedawno pożegnał się ze swą narzeczoną.<br>- Bądź dobrej myśli, Lucjanie, wyliżesz się i jeszcze będziesz huśtał na nogach moje dzieci. <page nr=251> <br><br>ROZDZIAŁ XI<br>- Mówię panu