odniesieniu do mnie, indywidualnie, sprawdzić się miała przepowiednia Fukuyamy o końcu historii: powalczyłem o wolną Polskę, rozrzuciłem trochę ulotek, podrukowałem podziemnych pisemek, powrzeszczałem na demonstracjach i oto wyczerpałem już swój limit dziejowości. I teraz tylko płynę, dryfuję i bardzo proszę, Panie Boże, o duży komfort, i bardzo proszę: bez żadnych wstrząsów. Myślę sobie tak, ale nie jestem pewien, czy to, co robiłem w latach osiemdziesiątych, rzeczywiście wystarczy i czy w ogóle jest możliwy taki świat, takie życie. Spokojne bydlenie. Tak, "bydlenie", ten staropolski czasownik oznaczający życie, najlepiej oddaje stan mojej wegetacji.<br>Nie chciałem męczeństwa. Odrzucałem myśl o nim. Bałem się, że