się w zmarszczki na kostkach palców, która bielała, gdy je prostował i patrzał na ich lekkie drżenie z obojętnym na pozór i zmęczonym zainteresowaniem, jakby konstatował coś, co dotąd było mu obce. Rohan nie chciał na to patrzeć. Ale dowódca, przechyliwszy lekko głowę, spojrzał mu w oczy i z jakimś wstydliwym prawie uśmieszkiem mruknął:<br>- Przesoliłem, co?<br>Rohana oszołomiły nie tyle te słowa, co ich ton i całe zachowanie astrogatora. Nie odezwał się. Stał wciąż, a tamten, potarłszy szeroką dłonią owłosioną pierś, dodał:<br>- Może to i lepiej.<br>I po kilku sekundach, z niebywałą u niego szczerością:<br>- Nie wiedziałem, co robić.<br>Było w