Typ tekstu: Książka
Autor: Choromański Michał
Tytuł: Zazdrość i medycyna
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1933
jakiegoś niewinnego człowieka, który nieopatrznie mi się nawinie pod rękę...
- Zastrzelisz?... - zapytała Rebeka z ciekawością. - Wczoraj o mały włos nie zacząłem strzelać przez okno - rzekł chirurg i znowu cień jego przesunął się przez pokój. - Ni stąd, ni zowąd przywidziało mi się, że ktoś tam chodzi. Było to zupełnie głupie i wstydzę się tego teraz. Ale wczoraj nie potrafiłem się opanować, otworzyłem okno i wychyliłem się z rewolwerem w ręku. Ma się rozumieć, że nie było nikogo. Roześmiałem się nawet z własnej głupoty. Były takie wściekłe ciemności i taka wściekła wichura, że wątpię, aby ktokolwiek wylazł z domu prócz nas.. .

Rozległ się cichy
jakiegoś niewinnego człowieka, który nieopatrznie mi się nawinie pod rękę...<br>- Zastrzelisz?... - zapytała Rebeka z ciekawością. - Wczoraj o mały włos nie zacząłem strzelać przez okno - rzekł chirurg i znowu cień jego przesunął się przez pokój. - Ni stąd, ni zowąd przywidziało mi się, że ktoś tam chodzi. Było to zupełnie głupie i wstydzę się tego teraz. Ale wczoraj nie potrafiłem się opanować, otworzyłem okno i wychyliłem się z rewolwerem w ręku. Ma się rozumieć, że nie było nikogo. Roześmiałem się nawet z własnej głupoty. Były takie wściekłe ciemności i taka wściekła wichura, że wątpię, aby ktokolwiek wylazł z domu prócz nas.. .<br>&lt;page nr=204&gt;<br>Rozległ się cichy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego