Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
sobie kielicha strzelimy pod to drzewko, taka okazja - doszeptał. Jassmont przytaknął, trochę alkoholu, tego potrzebował. Konstanty podniósł połę kożuszka, ukazując szyjkę butelki okręconej w pakowy papier jakieś niemieckiej firmy wędliniarskiej, reklamujący mięsne rozmaitości.
- O nie, pić to ja wam nie dam, Jan nie ma do tego głowy, potem tydzień choruje, wstydziłbyś się, Kostek, z gorzałką przychodzić, a tę butelkę rekwiruję, żeby was nie korciło - Róża energicznie, z wypiekami wyciągnęła Konstantemu zza kożucha butelkę i ze zdobyczą poszła do kuchni, gdzie zagrzechotały garnki. Czajnik postawiła na wielkim ogniu.
- Zołza, ale ma rację, kiepski pijak z ciebie, Janie, żal na ciebie patrzeć - na pół
sobie kielicha strzelimy pod to drzewko, taka okazja - doszeptał. Jassmont przytaknął, trochę alkoholu, tego potrzebował. Konstanty podniósł połę kożuszka, ukazując szyjkę butelki okręconej w pakowy papier jakieś niemieckiej firmy wędliniarskiej, reklamujący mięsne rozmaitości.<br>- O nie, pić to ja wam nie dam, Jan nie ma do tego głowy, potem tydzień choruje, wstydziłbyś się, Kostek, z gorzałką przychodzić, a tę butelkę rekwiruję, żeby was nie korciło - Róża energicznie, z wypiekami wyciągnęła Konstantemu zza kożucha butelkę i ze zdobyczą poszła do kuchni, gdzie zagrzechotały garnki. Czajnik postawiła na wielkim ogniu.<br>- Zołza, ale ma rację, kiepski pijak z ciebie, Janie, żal na ciebie patrzeć - na pół
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego