morzu, świadczyło, że niełatwe zadanie będą mieli śmiałkowie usiłujący wedrzeć się na wyspę. Obok leżały całe sterty gładko ociosanych kamieni. Kalias rozglądał się ciekawie, ale drugie bolesne kopnięcie pouczyło go, że nie należy interesować się zbytnio sprawami wrogów. Przypędzono ich przed okazały namiot. Oficer kazał zatrzymać się wszystkim, a sam wszedł do środka. Rozmawiał tam z kimś przez chwilę, a potem wyszedł z dużym, żelaznym kluczem. W milczeniu skierował się na drogę biegnącą wzdłuż morza, a za nim poszła cała grupa. U stóp skały, spadającej jedną ścianą ku brzegowi morskiemu, rozstawionych było kilkanaście namiotów, kręcili się przy nich legioniści.<br>Gdy więźniowie