zmorą nie zmorą,<br>Jakby naraz go było wespół z gędźbą kilkoro.<br>Rozwiewała się, trzeszcząc, gałęzista czupryna,<br>I szerzyła się w oczach niewiadoma kraina,<br>A on piersi wszem dudom nastawił po rycersku,<br>A w organy od ściany uderzał po siekiersku!<br><br> Grajże, graju, graj,<br> Dopomóż ci Maj,<br> Dopomóż ci miech, duda<br> I wszelaka ułuda!<br><br>Bił prawicą na lewo, a lewicą na prawo,<br>Pokrzyżował ryk z jękiem, a lamenty ze wrzawą,<br>Aż z tej dudy - marudy dobył dłonią sękatą<br>Pieśń od wnętrza zieloną, a po brzegach kwiaciatą.<br>Wyszli święci z obrazów, bo już mają we zwyku,<br>Że się garną śmierciami do śpiewnego okrzyku.<br>I