Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Metropol
Nr: 02.23
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2001
Mowy nie było o pożarze!
Kiedyś, jak tylko zbliżała się rocznica Rewolucji Październikowej, na wszystkich ekranach między Bugiem a Nysą starszina Aleksiej razem z lejtnantem Wanią tłukli białoruskich burżujów, zdobywali Berlin albo rozminowywali kołchozy. Raz grały cekaemy, drugi raz huczały armaty, a trzeci raz przewodniczący kołchozu przekonywał przy alpadze, że wszystko, co na świecie jest najgorsze, powstało za sprawą imperialistów. Teraz dla odmiany Wielki Bill i Mały Bob wysadzają w powietrze majątek Średniego Johna, który wszystkim podpadł. Piroman goni piromana, a benzyna, psiakrew, drożeje! Na wychodnym sąsiad zadał mi niedyskretne pytanie. Chciał mianowicie dowiedzieć się, czy słyszałem, żeby jakiś inny kraj
Mowy nie było o pożarze!<br>Kiedyś, jak tylko zbliżała się rocznica Rewolucji Październikowej, na wszystkich ekranach między Bugiem a Nysą &lt;foreign&gt;starszina&lt;/&gt; Aleksiej razem z lejtnantem Wanią tłukli białoruskich burżujów, zdobywali Berlin albo rozminowywali kołchozy. Raz grały cekaemy, drugi raz huczały armaty, a trzeci raz przewodniczący kołchozu przekonywał przy alpadze, że wszystko, co na świecie jest najgorsze, powstało za sprawą imperialistów. Teraz dla odmiany Wielki Bill i Mały Bob wysadzają w powietrze majątek Średniego Johna, który wszystkim podpadł. Piroman goni piromana, a benzyna, psiakrew, drożeje! Na wychodnym sąsiad zadał mi niedyskretne pytanie. Chciał mianowicie dowiedzieć się, czy słyszałem, żeby jakiś inny kraj
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego