ze ściany ognia wyłoni się pół zwierz, pół człowiek, który pochwyciwszy mnie, zawlecze na stół ofiarny.<br>Traciłem oddech, dusiłem się, uderzałem piąstkami w głuche żeliwne drzwi, przekonany, że zostanę tu już na zawsze, błagałem, żeby mnie wypuścił, obiecywałem, że już będę mężczyzną, najbardziej męskim mężczyzną, jakiego widział, odpowiedzialnym, poważnym, ale wuj nie reagował. Na wewnętrznej stronie uda poczułem ciepły strumyk moczu, spodnie zaczęły mi się kleić do nogi, jednak mokra nogawka już po chwili była sucha, łzy parowały, nim zdążyły spłynąć po policzkach. Widziałem jedynie oko w szklanym otworze w drzwiach, oko wujka Antosia mrugające (ze zdziwienia? podniecenia? chytrego zadowolenia?) do