Typ tekstu: Książka
Autor: Iredyński Ireneusz
Tytuł: Dzień oszusta. Człowiek epoki
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1962
pod grzmiące spiżem niebo Oksymoronu, chciałem Wandę odwieźć taksówką do hotelu, jak na magistra przystało, lecz ona powiedziała, że ten spacer pod skotłowanym niebem nie jest jej już straszny, teraz niczego się nie boi i... musiała przerwać, bo jakiś pijany czknął jej w twarz (tak, że aż ja poczułem) czystą wyborową, wiśniówką, śledziem, albańskim koniakiem, pieprzówką, rostbefem i wiązką przekleństw; zademonstrowałem, że nie zapomniałem lekcji boksu udzielanych mi z polecenia łajdackiej pamięci mojego ojca, i Wanda patrząc na skrwawionego pijaka już, już miała wrócić ze mną do domu (ta ekstaza w jej oczach), ale ja zmęczony gwałtownym wysiłkiem powiedziałem "pa, kochanie
pod grzmiące spiżem niebo Oksymoronu, chciałem Wandę odwieźć taksówką do hotelu, jak na magistra przystało, lecz ona powiedziała, że ten spacer pod skotłowanym niebem nie jest jej już straszny, teraz niczego się nie boi i... musiała przerwać, bo jakiś pijany czknął jej w twarz (tak, że aż ja poczułem) czystą wyborową, wiśniówką, śledziem, albańskim koniakiem, pieprzówką, rostbefem i wiązką przekleństw; zademonstrowałem, że nie zapomniałem lekcji boksu udzielanych mi z polecenia łajdackiej pamięci mojego ojca, i Wanda patrząc na skrwawionego pijaka już, już miała wrócić ze mną do domu (ta ekstaza w jej oczach), ale ja zmęczony gwałtownym wysiłkiem powiedziałem "pa, kochanie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego