Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 46
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1994
przyjaciół, myślałem najpierw o nim, dopiero później o innych.
Był to mój najważniejszy w Moskwie dom.
Każdy ma kogoś, do kogo mu duchowo najbliżej.
Borys Michajłowicz Runin był moim constansem.
Jeśli byłem przejazdem i miałem jedyny wolny moskiewski wieczór, dzwoniłem do niego.
Zaproszenie następowało zawsze, na dowolną porę.
Przynosiłem butelkę wyborowej, na widok której Borys Michajłowicz uśmiechał się promiennie; taki był rytuał.
Potem zwykle ktoś z przyjaciół wpadał i wypijaliśmy dar ziemi polskiej powoli, ze stosownymi pochwałami miejscowych, prowadząc w kuchni długie polsko - rosyjskich rodaków rozmowy - o wszystkim.
Zakąska bywała niekoniecznie wyszukana - czasy i zaopatrzenie układały się różnie - ale chędoga; a
przyjaciół, myślałem najpierw o nim, dopiero później o innych.<br>Był to mój najważniejszy w Moskwie dom.<br>Każdy ma kogoś, do kogo mu duchowo najbliżej.<br>Borys Michajłowicz Runin był moim &lt;orig&gt;constansem&lt;/&gt;.<br>Jeśli byłem przejazdem i miałem jedyny wolny moskiewski wieczór, dzwoniłem do niego.<br>Zaproszenie następowało zawsze, na dowolną porę.<br>Przynosiłem butelkę wyborowej, na widok której Borys Michajłowicz uśmiechał się promiennie; taki był rytuał.<br>Potem zwykle ktoś z przyjaciół wpadał i wypijaliśmy dar ziemi polskiej powoli, ze stosownymi pochwałami miejscowych, prowadząc w kuchni długie polsko - rosyjskich rodaków rozmowy - o wszystkim.<br>Zakąska bywała niekoniecznie wyszukana - czasy i zaopatrzenie układały się różnie - ale chędoga; a
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego