Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
pisarzowa, ona już nie nasza, ona miastowa, myślę, jaka gimnastyka albo co. Ale jak córka policzyła, że siedemnaście razy, to mnie coś tknęło, nie można tak człowieka na zgubę zostawić. Wyleciałam, ledwie chuścinę złapałam. Łapię panią pisarzową i się pytam, a może czego jej trzeba? Grzecznie się pytam, ja swoje wychowanie mam. Bo teraz z ludźmi to różnie. A pani pisarzowa patrzy na mnie jak na ścianę, ani słóweczka, trochę się zlękłam, ale pytam dalej, czy ona chora? Czy kogoś przywołać? Ale gdzie tam, grób, milczy. Teraz straszne czasy, ludzie fiksują na potęgę, kupa nieszczęścia, tyle śmierci dookoła. Słyszał pan nowinę
pisarzowa, ona już nie nasza, ona miastowa, myślę, jaka gimnastyka albo co. Ale jak córka policzyła, że siedemnaście razy, to mnie coś tknęło, nie można tak człowieka na zgubę zostawić. Wyleciałam, ledwie chuścinę złapałam. Łapię panią pisarzową i się pytam, a może czego jej trzeba? Grzecznie się pytam, ja swoje wychowanie mam. Bo teraz z ludźmi to różnie. A pani pisarzowa patrzy na mnie jak na ścianę, ani słóweczka, trochę się zlękłam, ale pytam dalej, czy ona chora? Czy kogoś przywołać? Ale gdzie tam, grób, milczy. Teraz straszne czasy, ludzie fiksują na potęgę, kupa nieszczęścia, tyle śmierci dookoła. Słyszał pan nowinę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego