i po<br>śmierci ojca, i kiedy na studia już poszedłem, i potem, ilekroć ją<br>odwiedzałem, zawsze prosiła mnie na odjezdne:<br> - Przywieź mi jakichś starych gazet, gdy następnym razem<br>przyjedziesz.<br> - Stare będziesz czytać? - dziwiłem się, chociaż wiedziałem, o co jej<br>chodzi.<br> - Bo może jakieś przepisy będą. W starych są najlepsze.<br> Przepisywała, wycinała te przepisy, z czego tylko się dało, brała od<br>różnych znajomych, od sąsiadek, a najwięcej panny Ponckie jej<br>przynosiły. Zapisywała te przepisy już nie tylko w zeszytach, lecz i na<br>pojedynczych kartkach, na skrawkach gazet, na kawałkach torebek po<br>zakupach, na kartkach z kalendarza, a często i na nie dopisanych