Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
tylko Zygi. Zygi z Jagiellońskiej - sprostował nieznajomy z ironicznym uśmieszkiem.
W milczeniu dotarli do furtki. Nieznajomy wyprzedził Zygmunta i przepuścił go pierwszego z grzecznym ukłonem.
- To jak, pogadamy? - ponowił propozycję, przystając na rogu ulicy.
Zygmunt się nie odezwał, tylko automatycznie ruszył w kierunku domu. Czuł na sobie spojrzenie tamtego, jego wyczekiwanie. Chciał mieć za sobą całą tę historię, tego kolesia, to złudzenie klinicznej śmierci zakończonej idiotyczną szamotaniną z płaszczem. Chciał najnormalniej w świecie wrócić do domu, usiąść w fotelu, spokojnie wszystko przemyśleć. A było o czym myśleć. Nieliczni przechodnie, wymijając kałuże, spieszyli się, by zdążyć przed dzielnicową godziną. Spojrzał na zegarek
tylko Zygi. Zygi z Jagiellońskiej - sprostował nieznajomy z ironicznym uśmieszkiem.<br>W milczeniu dotarli do furtki. Nieznajomy wyprzedził Zygmunta i przepuścił go pierwszego z grzecznym ukłonem.<br>- To jak, pogadamy? - ponowił propozycję, przystając na rogu ulicy.<br>Zygmunt się nie odezwał, tylko automatycznie ruszył w kierunku domu. Czuł na sobie spojrzenie tamtego, jego wyczekiwanie. Chciał mieć za sobą całą tę historię, tego kolesia, to złudzenie klinicznej śmierci zakończonej idiotyczną szamotaniną z płaszczem. Chciał najnormalniej w świecie wrócić do domu, usiąść w fotelu, spokojnie wszystko przemyśleć. A było o czym myśleć. Nieliczni przechodnie, wymijając kałuże, spieszyli się, by zdążyć przed dzielnicową godziną. Spojrzał na zegarek
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego