Katarzyną.<br>- A cóż Katarzyna, karateka? - nie zrozumiała Bogna.<br>- W jej obstawie są i karatecy - Katarzyna niezmiennie, jak kometa warkocz, ciągnie za sobą chłopaków.<br>Bogna nie ma przekonania do Katarzyny. Właściwie nic jej nie może zarzucić. Oczywiście złego słowa nie mówi o tej jednej, jedynej przyjaciółce córki, chociaż Ulka i tak wyczuwa ukrywaną rezerwę matki.<br>Ekran telewizora rozjaśnia słońce, morze w gamach turkusu omywa złoty piasek, chwieją się czuby zielonych palm, plażą biegnie pakowaniec z rozdętymi mięśniami, szczerzy olśniewającą szczękę wypełnioną zębami jak spod sztancy i nie bardzo wiadomo co poleca uwadze tych po drugiej stronie szklanego mirażu, dentystyczną porcelanę, miejscowość wypoczynkową