sprawdzania płodności, te wszystkie zabawy w poranne mierzenie temperatury, przecież to naprawdę... o, nie, tak łatwo bym nie odpuścił. Że niby co? Pospieram się z Wujasem przy ognisku, raz wejdę w koleiny złego stylu, złego języka i poddam się? Nigdy.<br>I gdy dogasają płomienie, a wraz z nimi rozmowy, i wyczuwa się niczym nad ranem na prywatce, że czas już kończyć, Wujek, nie wiadomo skąd czerpiący energię, bo przecież wstaje zawsze przed nami, żeby podwinąwszy poły namiotu odmówić brewiarz, pyta nagle: <br>- A może mały przekąp? Woda w jeziorze chyba ciepła po dzisiejszym upale. Kto się przyłącza?<br>- Ja - pauza - jeśli można - rzucam