przewidzianej godzinie nie jest w stanie się zgłosić. Mała jest przyzwyczajona, że zawsze przychodzę punktualnie i wkraczam w bramę jako pierwsza w czubie, a teraz takie świństwo, taki afront. Będzie zrozpaczona. Biadoliłam strasznie. Pamiętałam jednak nawet, o dziwo, nazwę tej wychowawczej placówki. Pani po wyszukaniu numeru, wzięła aparacik i zaczęła wydzwaniać. <br>Kiedy po długich poszukiwaniach i żmudnych ustaleniach okazało się, o czym absolutnie zapewniono, że takiej to a takiej w przedszkolu nie ma, gdyż w godzinach popołudniowych wcale nie była przyprowadzona, ta kliniczna kwoka zwątpiła zupełnie i ostatecznie przestała mi wierzyć. Teraz chciała rozmawiać już tylko z mężem, o ile taki