ustach i ogniem w oczach krzyczeli Sokorski i Hoffman. Spokojnie ripostowali im prof. Eibisch, Kobzdej, Pankow. Ja zaś siedziałem w tylnych rzędach i nie odzywałem się. Skończyło się, wychodzimy i Sokorski z Hoffmanem wpadli na mnie: to wszystko przez ciebie, bo ty ich podburzasz, ty ich... Zdziwiłem się: no, nie wygłupiajcie się, przecież ja nic nie mogę zrobić. Na to Hoffman, dowcipnie zresztą, odpowiedział: my to wiemy, ale oni nie wiedzą.</><br><who1>A pan powinien był co?</><br><who2>Też krzyczeć. Jak się nie krzyczy, a siedzi cicho, znaczy nie popiera i staje na pozycjach opozycyjnych. Ja wprawdzie nie stałem, ale i nie wykazywałem