dwadzieścia siedem lat temu od łopaty, kiedy - jak wspomina - górnik po latach nie prostował już dłoni, ręki i grzbietu. On sam wówczas by nie uwierzył, że pod ziemią może być tak, jak jest dzisiaj. Ale się już nie dziwi, że kiedy - szykując miejsca pod kombajn - trzeba odstrzelić kawałek skały i wygarnąć ją łopatami, to trudno o ludzi do tej roboty, mimo, że całkiem niedawno na tym właśnie polegała praca w górnictwie. Nie uważa przy tym, że młodym się we łbach przewraca, bo ich nie pogoniono jak trzeba, lecz martwi się o sprawy ich adaptacji.<br><br> Tacy fachowcy pokierowali od wojny czterokrotnym wzrostem