Maja Filipiak z Centrum Psychoterapii Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. <br><br>Kamil Skoczowski, 27-letni copywriter z Gdańska, poszedł do psychologa, gdy jego szef stwierdził, że grozi mu syndrom wypalenia zawodowego. Umówił się na 8-10 spotkań. Ale na 14. końca nie było widać. Spytał, co się dzieje. - Wtedy usłyszałem, że jestem wyjątkowym przypadkiem, "bardzo ciekawym, bardzo ciekawym" wymagającym jeszcze paru spotkań. Zostałem, bo psycholog w jednym miał rację: nadal miałem problemy z pracą - mówi Skoczowski. Ale gdy problemy się skończyły, okazało się, że bardziej niż syndromem wypalenia powinien się martwić niezbyt dobrymi kontaktami ze znajomymi. Ich poprawa zajęła następne dwa tygodnie. Wtedy