dzień, wyłudzili pieniądze i czekali, aż wszyscy powyzdychają.<br>Nienawidzał w tej chwili Francuzów nie mniej od t a m t y c h. Zadrwili sobie z niego boleśnie. Odbili sobie za jednym zamachem wszystkie wyciśnięte przez niego z takim mozołem napiwki, wszystkie swoje sous <page nr=200>.<br>I głucha złość, jak mleko gotowe wykipieć zatapiając wszystko białą, parzącą lawą, bulgotała na prymusie serca.<br>Wszystko nagle straciło swój sens i wartość, stało się niepotrzebne. Jedyna nadzieja zadośćuczynienia za długie lata pomiatań, za zmarnowane życie, zwichniętą karierę - zawiodła. Nie pozostało nic. Szedł ociężałym krokiem przed siebie, nie wiedząc dobrze, dokąd i po co.<br>Pusty, ciemny pokój