dużym przeżyciem. Poznawałam pisarzy, o których istnieniu nie miałam pojęcia, utwory nie notowane w bibliografiach. Takie nazwiska jak: Józef Czapski, Gustaw Herling-Grudziński, Czesław Miłosz, Jerzy Stempowski, Zofia Romanowiczowa, Stanisław Vincenz, to były moje prywatne wielkie odkrycia. Z Kulturą w ręce, a nie z podręcznikiem historii literatury<br><br>strona 38<br><br>polskiej wykreślałam więc polską mapę literacką, wypełniając luki i zapisując białe plamy. Kultura spełniła w tym pierwszym kontakcie rolę najlepszego nauczyciela i informatora, potem, ale to już znacznie później, bo na wyższym etapie czytania nie tylko Kultury, ale Zeszytów Historycznych i książek wydawanych przez Instytut Literacki, obaliła cały ten "ciemnogród ideologiczny" budowany