masz głowę do takich dupereli - obruszył się Jassmont, Konstanty po raz kolejny go zaskoczył.<br>- Ja myślę o życiowych sprawach, zwróć uwagę na pokrowiec, jaki, cholera, mięciutki, istny puszek, cudo, nie chcesz dla siebie, bierz dla Róży, traktuj jako prezent.<br>- Zabiorę, jak będę wracał, wstąpię do was, mam słówko do Stefy - wymówił się.<br><br>Piękny dzień, wyciszony. W słońcu ciepło, bezwietrznie, trzymał mróz, ale tak jakby go nie było. Czyste powietrze, ostatnio wiało z południowego wschodu, spod Łysicy, z wyższych gór, rześkie, szło do głowy. Na płaskich daszkach szopek i ganków śnieg równo uładzony, ani jednej fałdy, ani śladu bruzdy, jak szklany blat stołu