Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
masz głowę do takich dupereli - obruszył się Jassmont, Konstanty po raz kolejny go zaskoczył.
- Ja myślę o życiowych sprawach, zwróć uwagę na pokrowiec, jaki, cholera, mięciutki, istny puszek, cudo, nie chcesz dla siebie, bierz dla Róży, traktuj jako prezent.
- Zabiorę, jak będę wracał, wstąpię do was, mam słówko do Stefy - wymówił się.

Piękny dzień, wyciszony. W słońcu ciepło, bezwietrznie, trzymał mróz, ale tak jakby go nie było. Czyste powietrze, ostatnio wiało z południowego wschodu, spod Łysicy, z wyższych gór, rześkie, szło do głowy. Na płaskich daszkach szopek i ganków śnieg równo uładzony, ani jednej fałdy, ani śladu bruzdy, jak szklany blat stołu
masz głowę do takich dupereli - obruszył się Jassmont, Konstanty po raz kolejny go zaskoczył.<br>- Ja myślę o życiowych sprawach, zwróć uwagę na pokrowiec, jaki, cholera, mięciutki, istny puszek, cudo, nie chcesz dla siebie, bierz dla Róży, traktuj jako prezent.<br>- Zabiorę, jak będę wracał, wstąpię do was, mam słówko do Stefy - wymówił się.<br><br>Piękny dzień, wyciszony. W słońcu ciepło, bezwietrznie, trzymał mróz, ale tak jakby go nie było. Czyste powietrze, ostatnio wiało z południowego wschodu, spod Łysicy, z wyższych gór, rześkie, szło do głowy. Na płaskich daszkach szopek i ganków śnieg równo uładzony, ani jednej fałdy, ani śladu bruzdy, jak szklany blat stołu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego