zupełnie spokojnym, ale Hubert widział, że to bladł, to czerwieniał. Chłopiec wstydził się teraz niedyskrecji swojego pytania, które rozbudziło te bolesne wspomnienia. <br>- I potem nie mogłem go ocalić, tak fatalnie potrzaskały się te jego nogi. Został kaleką na całe życie. Zająłem się nim, lecz czyż jest na świecie wartość, która wynagrodzić może tak straszną krzywdę? <br> Teraz Hubert przypomniał sobie ten okazały dom w mieście, którego właściciel wożony w wózku, był serdecznym przyjacielem starego księdza.<br>- Od tej chwili postanowiłem, jak będzie. Założyłem te sady. To jest siedem włók, czy wiesz, mój chłopcze? - proboszcz zaczynał mówić z ożywieniem i dumą. - Siedem włók najpyszniejszych