one perykatalpami, i pomyślałem, że i my tak jak te niezwykłe - koczownicze - rośliny zmieniamy wciąż miejsce, uporczywie dążąc do domu...<br>i Kuba zamilkł na chwilę, by zaczerpnąć oddechu i skupić myśli, po czym podjął swoją opowieść:<br>- ...i na tej drodze między jedną a drugą uzbecką wioską napotkaliśmy naraz, bo niespodzianie wynurzyły się zza wzniesienia, kilka niewiele od nas starszych dziewcząt, Rosjanek, jak się okazało, gdy nas zagadnęły, które zapewne uciekły z nie dość pilnie strzeżonego sierocińca, wojennego dietdomu dla opuszczonych i ewakuowanych z zachodnich połaci Związku Sowieckiego dzieci, i uśmiechały się do nas, i poczęstowały wygłodniałych sucharami i sałom, słoniną z