daleko od trasy przejazdu, ale snajperzy to mają, panie, teraz takie metody, że cholera wie. Co pan tam robił na tym dachu?<br>- Nie wiem, tak sobie wszedłem. Często tam kiedyś chodziłem latem w nocy z kimś... ze znajomymi.<br>- Może z tymi, co dzisiaj dali występ.<br>- Jaki występ?<br>- Niech pan sobie wyobrazi. Ludzie idą do roboty, a tych dwóch stoi na balkonie na czwartym piętrze i trzepią kapucyna.<br>- Co takiego?<br>- No, onanizują się. I to w dzień wizyty, publicznie. Za moich czasów już by się ich wsadziło na czterdzieści osiem i jeszcze by pałowanie, za przeproszeniem, zaliczyli. Kupa ludzi się zebrała, ja