na dzień coraz natarczywiej nalegał, żeby mu nie odmawiała.<br>Tymczasem Grażyna U., będąc z natury osobą łagodną, spolegliwą i rodzinną, potrafiła też realnie patrzeć na rzeczywistość. Może i z radością przystałaby na propozycję, która niosła obietnicę nie tylko szczęścia, ale i wymarzonej stabilizacji, gdyby nie ostrzegawcze sygnały, które rejestrowała jej wyostrzona poprzednimi doświadczeniami intuicja. Jesienią, gdy na dworze było już bardzo chłodno, w mieszkaniu Krzysztofa nastąpiła kilkudniowa awaria centralnego ogrzewania i wszyscy, a zwłaszcza dzieci, dotkliwie cierpieli z powodu zimna. Gdy nie wystarczało dogrzewanie się gazem z kuchenki, któregoś dnia Grażyna przyniosła od siebie piecyk elektryczny. Krzysztof nie pozwolił go używać