Ale na 14. końca nie było widać. Spytał, co się dzieje. - Wtedy usłyszałem, że jestem wyjątkowym przypadkiem, "bardzo ciekawym, bardzo ciekawym" wymagającym jeszcze paru spotkań. Zostałem, bo psycholog w jednym miał rację: nadal miałem problemy z pracą - mówi Skoczowski. Ale gdy problemy się skończyły, okazało się, że bardziej niż syndromem wypalenia powinien się martwić niezbyt dobrymi kontaktami ze znajomymi. Ich poprawa zajęła następne dwa tygodnie. Wtedy przyszła kolej na narzeczoną, z którą - jak twierdził terapeuta - "również nie ma właściwych relacji". <br><br>- Zrozumiałem, że coś tu nie gra, kiedy podwyższył cenę za psychoterapię dla par - relacjonuje Kamil. <br><br>Technika "długo, coraz dłużej" wypływa z