Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 15
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
o dawnych czasach. O Jaworzynie, o tym, jak na Białej Wodzie pasano krowy - wspomina Andrzej Haniaczyk.
Dzieci nie miały swobody, już od wczesnych lat pomagały przy gospodarstwie. - Jak byłem mały, to całe wakacje spędzałem przy gęsiach. Gęsi pasało się na łąkach nad Białką, w tak zwanych gojach. Rano się je wypędzało, a wieczorem z goi się przychodziło. W torbie albo w smatce miałem moskolicek i ten moskolicek pogryzałem cały dzień. Tylko wodą go popijałem. Czasem się chwyciło z rzeki jakiegoś pstrąga, to go się upiekło - dodaje. Krowy najczęściej wypasało się na Podokólnym. Mieliśmy tam swoją szopę. Wypasem przeważnie zajmowała się ciotka
o dawnych czasach. O Jaworzynie, o tym, jak na Białej Wodzie pasano krowy - wspomina Andrzej Haniaczyk.<br>Dzieci nie miały swobody, już od wczesnych lat pomagały przy gospodarstwie. - Jak byłem mały, to całe wakacje spędzałem przy gęsiach. Gęsi pasało się na łąkach nad Białką, w tak zwanych gojach. Rano się je wypędzało, a wieczorem z goi się przychodziło. W torbie albo w &lt;dialect&gt;smatce&lt;/&gt; miałem &lt;dialect&gt;moskolicek&lt;/&gt; i ten &lt;dialect&gt;moskolicek&lt;/&gt; pogryzałem cały dzień. Tylko wodą go popijałem. Czasem się chwyciło z rzeki jakiegoś pstrąga, to go się upiekło - dodaje. Krowy najczęściej wypasało się na Podokólnym. Mieliśmy tam swoją szopę. Wypasem przeważnie zajmowała się ciotka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego