dymu, żeby utrzymać go jak najdłużej w płucach.<br>- Tak, to jest najprawdziwszy odlot. - Melenkof rozczesywał palcami brodę, sięgającą prawie do piersi. - Panowie, przecież oni tam nawijają, jakby byli non stop najarani, dokumentnie... nieustanna dostawa z Kaukazu albo Indii, może przez wentylację sobie ładują do studia albo w przyklasztornej piekarni ciasteczka wypiekają. Wszyscy, i ojciec dyrektor, i siostry prowadzące, i zaproszeni goście. To jest teraz najbardziej odjechane radio, panowie, żadne tam Radiostacje... <br>- Ja pierdolę, ja pierdolę - powtarzał Guma. - Ja pierdolę. - Kołysał się z zamkniętymi oczami do przodu i do tyłu.<br>- Ale jak patrzę na to chłopstwo wokół - Melenkof nagle spoważniał - i widzę