Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
dzisiaj. Ale po czwartej. przyjdzie Stukonisowa, to ci zrobi jaki obiad. No, idę, tylko nie wyłaź z łóżka, bo się zaziębisz.
- Dobrze, do widzenia, Todziu, jesteś poczciwa dziewczyna.
Mruknęła jeszcze coś i wyszła. W całym mieszkaniu było cicho, a w alkowie panował półmrok. Lucjana porwał kaszel, znowu porwał za flaszę, wypluł flegmę i leżąc na plecach, zamknął oczy i pogrążył się w rozmyślaniach: Pod kołdrą drzemał kotek, rozkoszując się ciepłem i burcząc z zadowolenia. Ledwie dosłyszalny szmerek za oknami świadczył o drobnym deszczu. Zegar pracował uporczywie.
" - ... Nigdy; nigdy; proszę pana. Nie chcę ryczałtem, proszę mi dać po piętnaście procent od każdego
dzisiaj. Ale po czwartej. przyjdzie Stukonisowa, to ci zrobi jaki obiad. No, idę, tylko nie wyłaź z łóżka, bo się zaziębisz.<br>- Dobrze, do widzenia, Todziu, jesteś poczciwa dziewczyna.<br>Mruknęła jeszcze coś i wyszła. W całym mieszkaniu było cicho, a w alkowie panował półmrok. Lucjana porwał kaszel, znowu porwał za flaszę, wypluł flegmę i leżąc na plecach, zamknął oczy i pogrążył się w rozmyślaniach: Pod kołdrą drzemał kotek, rozkoszując się ciepłem i burcząc z zadowolenia. Ledwie dosłyszalny szmerek za oknami świadczył o drobnym deszczu. Zegar pracował uporczywie.<br>" - ... Nigdy; nigdy; proszę pana. Nie chcę ryczałtem, proszę mi dać po piętnaście procent od każdego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego