na środku, opuściło nos ku posadzce <br>i nagle zauważyło Awaru. W kilku susach sheri zbliżył <br>się, stanął przed człowiekiem i wyciągnąwszy <br>ku niemu szyję, węszył. Giętki ogon drgał i chylił <br>się w różne strony. Awaru tkwił przy ścianie <br>jak skamieniały. Wstrzymał oddech, nie drgnęła mu <br>powieka. Zwierzę postąpiło naprzód i wyprężone <br>jak struna dotknęło czubkiem nosa kolana Awaru, a wówczas <br>jakby zapomniawszy nagle o nim, opuściło ogon, rozejrzało <br>się obojętnie i powolnym krokiem odeszło.<br><br> Awaru wypuścił z płuc zatrzymane powietrze <br>i odetchnął głęboko. Odczekał, aż sheri <br>zniknie, i przemknął do następnej sali. Była to <br>mroczna, pozbawiona okien galeria, niezmiernie długa. Jej