nogę i z zazdrością patrząc na tych, co do salonu należą. Jak się nie należy, bo należeć nie można, to się na należących patrzy bykiem. Wtedy to wyobcowanie zakłada szatki pseudoniezależności. Nie możemy się dogadać, ale możemy się postawić. A tymczasem w naszej polityce zagranicznej powinien zacząć się czas gry wyrafinowanej. <br><br>Bo dziś już nie wystarczy wymachiwać flagą i krzyczeć: "Chcemy do NATO", "Chcemy do Unii", "Chcemy dopłat". Teraz trzeba zawierać nieefektowne alianse, lobbować, grając ostro, ale i rozmiękczając partnera gestem i miłym słowem, najlepiej niewypowiedzianym przez tłumacza. Obawiam się jednak, że już wkrótce zamiast zręcznej gry na kilku fortepianach będziemy