Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
poczuł chłód obrączek na potylicy), obróciła jego głowę ku sobie, odrywając mu spojrzenie od Mgły, w której majaczyły nieruchome sylwetki AGENTÓW gwardii.
Żadnych już słów. Mgła jakby dodatkowo zgęstniała, tłumiąc i przesłaniając wszystko wokół. Pocałuję ją, pomyślał Nicholas, z kosmiczną nieuchronnością przyciągany przez Marinę, antycypując już smak jej ust i wyraz twarzy, z jakim przymykać będzie nieznośnie błękitne oczy.
Zanim ukończył ruch, inne skojarzenia przeważyły. Zimny chodnik. Zapach zgnilizny. Szambo biologiczne. Zebrało mu się na wymioty. Skóra zaczęła swędzieć. Wybuchła w nim nagła potrzeba ruchu. Nie wiedział, co się dzieje. To znaczy piętro wyżej już wiedział: coś przedarło się przez Grzyb, oto
poczuł chłód obrączek na potylicy), obróciła jego głowę ku sobie, odrywając mu spojrzenie od Mgły, w której majaczyły nieruchome sylwetki AGENTÓW gwardii. <br>Żadnych już słów. Mgła jakby dodatkowo zgęstniała, tłumiąc i przesłaniając wszystko wokół. Pocałuję ją, pomyślał Nicholas, z kosmiczną nieuchronnością przyciągany przez Marinę, antycypując już smak jej ust i wyraz twarzy, z jakim przymykać będzie nieznośnie błękitne oczy. <br>Zanim ukończył ruch, inne skojarzenia przeważyły. Zimny chodnik. Zapach zgnilizny. Szambo biologiczne. Zebrało mu się na wymioty. Skóra zaczęła swędzieć. Wybuchła w nim nagła potrzeba ruchu. Nie wiedział, co się dzieje. To znaczy piętro wyżej już wiedział: coś przedarło się przez Grzyb, oto
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego