już na drugiej lekcji. Blady jak trup, z przerażonymi oczyma, wybiegł nagle z klasy trzymając się za usta i długo nie powracał. Zaniepokojony nauczyciel wysłał wreszcie kogoś na zwiady. Goniec wrócił po chwili, niosąc hiobową wieść, iż Kazio leży półprzytomny przy muszli klozetowej i wymiotuje... żółcią, więc ma zapewne atak wyrostka robaczkowego, a może nawet skręt kiszek. Posłano po lekarza, ale lekarza nie było jeszcze w szkole - i nieszczęsnego Kazia odprowadzono do domu.<br>Tymczasem na czwartej lekcji porażenie dotknęło drugiego ze śmiałków, niesfornego Zenka, chłopaka krnąbrnego i bezczelnego, stawiającego się często nauczycielom. Tym razem jednak, jakby na przekór swoim obyczajom (zapewne wskutek