to znak rozpoznawczy i fetysz mojej miłości. Nie mogę stanąć w szeregu krzyżowców Szuwara. To znaczy teoretycznie tak, jestem za, ale on ma jedno dziecko, a ja piątkę. Cóż na to poradzę, że biorą mnie chude szczapy, anorektyczne nogi, wystające mostki, budzące litość piersi i niełatwo byłoby mi się ich wyrzec. A jednocześnie wiem, że on, wielki i proroczy Szuwar, generalnie ma słuszność. Zerkam raz jeszcze na wysportowane ciało anonimowej modelki i myślę sobie: nie no, nie mogę, niezła jest.<br>A Szuwar nagrzewa się i ciągnie swój monolog, dryfując tym razem w kierunku osobistych przeżyć i roli, jaką chce odegrać w