morską, zniknęły ciała Wiatorów, głowy ich tylko chwiały się poruszane martwą falą ołowiowego światła. "Wanda, musisz coś powiedzieć" - odezwała się głowa inżyniera, "tak, muszę coś powiedzieć, ale ty jako mężczyzna powinieneś coś przedtem zrobić, na czyn się zdobyć, na czyn", słabe były ich głosy, toteż ledwo usłyszałem, co głowa Wiatora wyrzekła, "chodźmy więc stąd" - brzmiała decyzja inżynierskiej głowy, po czym głowa ta wypłynęła nad krzesło, jakby nie istniejący korpus podniósł się, "nie mogę się poruszyć, jakby mnie przymurowało" - odpowiedziała głowa Wandy, i rzeczywiście chwiała się dalej na tym poziomie co przedtem, opadła głowa jej męża zatrzymując się jakiś metr nad krzesłem