Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
snem, więc my wszyscy jesteśmy tylko postaciami ze snu Wini. Pewnego dnia, gdy się obudzi, znikniemy. Co się śmiejesz? Nie taki zły ten sen, ja tam nie narzekam, nie najgorsze życie miałam jak dotąd, niczego nie żałuję, byle gorzej nie było.
Abyśmy tylko zdrowi byli.
Pij w końcu, facet, bo wyschnie.
Nalej teraz mnie.
Śniło mi się wtedy, że jestem w takim dziwnym pokoju, wielkim, pełnym olbrzymich sprzętów. Łóżko i krzesła były tak wysokie, że sięgały mi pod brodę. Wszystkie przedmioty były wielkie, łyżka na stole, paczka fajek, szklanka, musiałabym je trzymać obiema rękami. Na łóżku leżała jakaś baba, prawie naga
snem, więc my wszyscy jesteśmy tylko postaciami ze snu Wini. Pewnego dnia, gdy się obudzi, znikniemy. Co się śmiejesz? Nie taki zły ten sen, ja tam nie narzekam, nie najgorsze życie miałam jak dotąd, niczego nie żałuję, byle gorzej nie było. <br>&lt;page nr=189&gt; Abyśmy tylko zdrowi byli.<br>Pij w końcu, facet, bo wyschnie.<br>Nalej teraz mnie.<br>Śniło mi się wtedy, że jestem w takim dziwnym pokoju, wielkim, pełnym olbrzymich sprzętów. Łóżko i krzesła były tak wysokie, że sięgały mi pod brodę. Wszystkie przedmioty były wielkie, łyżka na stole, paczka fajek, szklanka, musiałabym je trzymać obiema rękami. Na łóżku leżała jakaś baba, prawie naga
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego