świński bydlaku! - wściekle miotał się mały.<br>- Zamykam, panowie, koniec! - gardłowo wrzasnął gospodarz. - Zaraz żandarm tu będzie!<br>- Ja cię postraszę żandarmem! - Bas przyskoczył ku niemu z zakrzywionym nożem do strugania tyczek. - Ma być otwarte, dopóki my pijemy i płacimy, zrozumiałeś, ty psia wywłoko?!<br>Chabot miał zdecydowanie dość towarzystwa. Podniósł się z wysiłkiem i chwiejnie postąpił ku wyjściu.<br>- Zaczekaj! - ryknął czwarty, pijący do tej pory w milczeniu. - Teraz zapłacisz, bydlaku jeden!<br>Chabot bez oporów sięgnął do kieszeni, wyjął kilka monet i nie licząc, położył obok swojej szklanki. Wyszedł potem z zamętem w głowie, nieprzytomny opadł jak tobół na ganku i został tak, przytulony