zielone prążki i złota spinka w postaci gilotynki. Uszy matczynej dumy odstawały nieco od czaszki, włosy kręciły się we wspaniałe loki, a jego duże, "piwne" - jak mawiała Mama - oczy uspokajały podwładnych i petentów krowią łagodnością, w chwilach ważnych zaś, przełomowych, rzec by można, błyskały pasją.<br>- Uszanowanie, szefie.<br>- Się masz, Kociu, wystroiłeś się na tę wizytę.<br>- Ależ... no przecież profesor i w ogóle ciekawa sprawa. Pachnie kryminałem. A może i dla moich badań średniowiecznych coś się znajdzie. Ciekawa...<br>- Ciekawa. A jak zaczniemy?<br>- Jakoś zaczniemy, szefie - Podgurek poprawił krawat.<br>- Grunt, żeby skończyć, co? He he hehehehehehe? co?<br>- Hehehehehehehehehehe - Podgurek obciągnął spodnie i usiadł